Czerwone słowa o protestach

Protest przeciwko fałszerstwom wyborczym był dziś w stolycy, więc i w Krakowie też nie mogło go zabraknąć. Niestety udało mi się na nim być dopiero pod koniec kiedy skandujący tłum zatrzymał się przed urzędem wojewódzkim ślicznie blokując ruch samochodów i tramwajów.

 Jeżeli ów tłum wziąć pod lupę jako przejawy oburzenia i zagrożenie władzy to generalnie sobie czerwoni mogą spać spokojnie - czasem może nawet ze stoperami w uszach. Osobiście byłem krótko, lecz co widziałem opiszę. Samo centrum manify: tak, było głośne, groźne i nawet znało patriotyczne pieśni. Gdzieś tam nawet był ktoś z megafonem - więc był głośniej dzięki przewadze technologicznej.  Dalej jednak generalnie stał czarny na wpół niemy tłum ( w tym niestety ja sobie stałem - krzyknąłem dwa razy i nawet zaklaskałem. Przyznaję tchórz ze mnie - całkowicie poważnie). Oczywiście znalazł się jeden facet co  chodził z fajką  i rzucał cyniczne teksty " ciekawe ile zwrotek znają..." itp. ale jakoś tak bohaterstwem od niego nie zalatywało. Generalnie spoko. Policjantów naliczyłem może czterech, plus dwóch pilnujących wozów policyjnych - chyba by nie ukradli czy co? I jakoś tak się złożyło, że był spokój. Mimo że można by pomyśleć po krzykach, że Wisła z Cracovią wyszły na ulice. Przyszli ludzie, poszli ludzie..........."To co idziemy na kebaba?" - dobiegło do moich uszu gdy odchodziłem z tłumem tak samo lemingowaty jak inni a przez to taki trochę czerwony........ ze wstydu?

Komentarze

Popularne posty